Uwielbiam publiczne debaty. Jestem naprawdę dobry. Nie wierzysz? Zapytaj moich znajomych. Potrafię wygrać w każdej dyskusji z każdym przeciwnikiem na każdy temat.
Dziennikarze dobrze o tym wiedzą i obchodzą mnie szerokim łukiem. W dowód uznania już mnie nawet nie zapraszają do studia. Po co? Wiadomo, że jestem nie do pokonania.
Też możesz taki być. Wystarczy, że będziesz postępować zgodnie z moimi radami.
I. Wypij alkohol.
Powiedzmy, że jesteś na przyjęciu, na którym jakiś mądrala zaczyna popisywać się wiedzą o polityce fiskalnej w Mongolii – sam nie masz o tym bladego pojęcia.
Jeśli popijasz grzecznie sok pomarańczowy, na pewno zabraknie Ci odwagi, żeby przyznać się do swej ignorancji. Ale po kilku piwach poprawionych wódką, z pewnością będziesz w stanie przedstawić kilka MOCNYCH argumentów podważających tezy mądrali. Będziesz dyskutować z pasją, może nawet przestawisz kilka mebli.
II. Wymyślaj liczby.
Zostańmy przy mongolskich podatkach. Twoja teza: Mongołowie są za nisko opłacani. Uzasadnienie: Twoja płaca jest zbliżona do średniego wynagrodzenia w Mongolii.
Wiesz, że nie możesz powiedzieć: "Uważam, że Mongołowie za mało zarabiają." Mówisz więc: "Mongoł przeciętnie zarabia rocznie w przeliczeniu na złotówki 1487 złotych 37 groszy, to znaczy 843 złote 12 groszy poniżej minimum socjalnego."
Uwaga: Zawsze podawaj dokładne liczby.
Kiedy oponent zapyta skąd masz te informacje, powiedz: "To są ogólnie dostępne dane z raportu dra Roberta Nowaka opublikowane w Kwartalniku Ekonomicznym 9 maja 2011 roku. Nie czytał pan tego? Wielka szkoda." Rzuć to takim tonem jakbyś chciał powiedzieć: "Nie wiem jak często myjesz zęby, ale widać, że dentysty dawno nie widziałeś."
III. Używaj bezsensownych, ale robiących dobre wrażenie sformułowań.
Naucz się na pamięć:
1. "Nie chciałbym być źle zrozumiany..."
2. "Quasi..."
3. "Może powiem to w inny sposób..."
4. "Vis-a-vis..."
5. "Krótko mówiąc..."
6. "Aczkolwiek..."
7. "Per se..."
Oto jak zastosować tę metodę w praktyce. Powiedzmy, że chcesz powiedzieć: "Mongołowie chcieliby jeść obiady z deserem, ale nie mają na to pieniędzy." Tak się nie wygrywa debat w telewizji. Trzeba to robić INACZEJ: "Nie chciałbym być quasi źle zrozumiany. Może powiem to w inny sposób. Jeśli chodzi o desery vis-a-vis obiadów – krótko mówiąc – Mongołowie zasługują aczkolwiek na większe zarobki per se." Tylko głupiec nie zgodzi się z taką argumentacją.
IV. Używaj przypadkowych ripost.
Potrzebujesz kilku "dyżurnych" ripost do obalenia słusznych zarzutów adwersarzy. Oto najlepsze:
1. "Pan nie rozumie o co mi chodzi."
2. "Nie wiem dlaczego pan unika jasnej odpowiedzi."
3. "Nie można tak manipulować słowami."
Nie zapominaj oczywiście klasycznego zarzutu: "Nie można tak tego upraszczać."
Oto praktyczne zastosowanie:
Ty: "Jak powiedział Józef Piłsudski w 1937 roku..."
Twój oponent: "Piłsudski zmarł w 1935 roku."
Ty: "Pan nie rozumie o co mi chodzi."
Ty: "Dlaczego Egipcjanie jak większość europejczyków..."
Twój oponent: "Egipt jest w Afryce."
Ty: "Nie wiem dlaczego pan unika jasnej odpowiedzi."
V. Porównaj oponenta do Adolfa Hitlera lub Józefa Stalina.
To "deska ostatniego ratunku" – kiedy oponent zdobywa w debacie zdecydowaną przewagę i sam czujesz, że przegrywasz. Mówisz: "To podejrzanie przypomina Adolfa Hitlera..." lub "Trudno oprzeć się wrażeniu, że podobnie mówił Józef Stalin".
Konkluzja
Teraz kiedy już wiesz jak wygrać każdą debatę z każdym na każdy temat w telewizyjnym studio ani się waż wykorzystać jakąkolwiek z powyższych porad wobec adwersarzy, którzy znani są z tego, że ćwiczą karate i mają zabójczy prawy sierpowy.
|