Bogusław Feliszek, 2012-06-24 |
"Prawy sierpowy czyli jak wygrać publiczną debatę" |
Uwielbiam publiczne debaty. Jestem naprawdę dobry. Nie wierzysz? Zapytaj moich znajomych. Potrafię wygrać w każdej dyskusji z każdym przeciwnikiem na każdy temat. Dziennikarze dobrze o tym wiedzą i obchodzą mnie szerokim łukiem. W dowód uznania już mnie nawet nie zapraszają do studia. Po co? Wiadomo, że jestem nie do pokonania. Też możesz taki być. Wystarczy, że będziesz postępować zgodnie z moimi radami. I. Wypij alkohol. Powiedzmy, że jesteś na przyjęciu, na którym jakiś mądrala zaczyna popisywać się wiedzą o polityce fiskalnej w Mongolii – sam nie masz o tym bladego pojęcia. Jeśli popijasz grzecznie sok pomarańczowy, na pewno zabraknie Ci odwagi, żeby przyznać się do swej ignorancji. Ale po kilku piwach poprawionych wódką, z pewnością będziesz w stanie przedstawić kilka MOCNYCH argumentów podważających tezy mądrali. Będziesz dyskutować z pasją, może nawet przestawisz kilka mebli. II. Wymyślaj liczby. Zostańmy przy mongolskich podatkach. Twoja teza: Mongołowie są za nisko opłacani. Uzasadnienie: Twoja płaca jest zbliżona do średniego wynagrodzenia w Mongolii. Wiesz, że nie możesz powiedzieć: "Uważam, że Mongołowie za mało zarabiają." Mówisz więc: "Mongoł przeciętnie zarabia rocznie w przeliczeniu na złotówki 1487 złotych 37 groszy, to znaczy 843 złote 12 groszy poniżej minimum socjalnego." Uwaga: Zawsze podawaj dokładne liczby. Kiedy oponent zapyta skąd masz te informacje, powiedz: "To są ogólnie dostępne dane z raportu dra Roberta Nowaka opublikowane w Kwartalniku Ekonomicznym 9 maja 2011 roku. Nie czytał pan tego? Wielka szkoda." Rzuć to takim tonem jakbyś chciał powiedzieć: "Nie wiem jak często myjesz zęby, ale widać, że dentysty dawno nie widziałeś." III. Używaj bezsensownych, ale robiących dobre wrażenie sformułowań. Naucz się na pamięć: 1. "Nie chciałbym być źle zrozumiany..." 2. "Quasi..." 3. "Może powiem to w inny sposób..." 4. "Vis-a-vis..." 5. "Krótko mówiąc..." 6. "Aczkolwiek..." 7. "Per se..." Oto jak zastosować tę metodę w praktyce. Powiedzmy, że chcesz powiedzieć: "Mongołowie chcieliby jeść obiady z deserem, ale nie mają na to pieniędzy." Tak się nie wygrywa debat w telewizji. Trzeba to robić INACZEJ: "Nie chciałbym być quasi źle zrozumiany. Może powiem to w inny sposób. Jeśli chodzi o desery vis-a-vis obiadów – krótko mówiąc – Mongołowie zasługują aczkolwiek na większe zarobki per se." Tylko głupiec nie zgodzi się z taką argumentacją. IV. Używaj przypadkowych ripost. Potrzebujesz kilku "dyżurnych" ripost do obalenia słusznych zarzutów adwersarzy. Oto najlepsze: 1. "Pan nie rozumie o co mi chodzi." 2. "Nie wiem dlaczego pan unika jasnej odpowiedzi." 3. "Nie można tak manipulować słowami." Nie zapominaj oczywiście klasycznego zarzutu: "Nie można tak tego upraszczać." Oto praktyczne zastosowanie: Ty: "Jak powiedział Józef Piłsudski w 1937 roku..." Twój oponent: "Piłsudski zmarł w 1935 roku." Ty: "Pan nie rozumie o co mi chodzi." Ty: "Dlaczego Egipcjanie jak większość europejczyków..." Twój oponent: "Egipt jest w Afryce." Ty: "Nie wiem dlaczego pan unika jasnej odpowiedzi." V. Porównaj oponenta do Adolfa Hitlera lub Józefa Stalina. To "deska ostatniego ratunku" – kiedy oponent zdobywa w debacie zdecydowaną przewagę i sam czujesz, że przegrywasz. Mówisz: "To podejrzanie przypomina Adolfa Hitlera..." lub "Trudno oprzeć się wrażeniu, że podobnie mówił Józef Stalin". Konkluzja Teraz kiedy już wiesz jak wygrać każdą debatę z każdym na każdy temat w telewizyjnym studio ani się waż wykorzystać jakąkolwiek z powyższych porad wobec adwersarzy, którzy znani są z tego, że ćwiczą karate i mają zabójczy prawy sierpowy. |