Po co są dziennikarze? Warto od czasu do czasu zadać sobie to pytanie, chociażby, żeby wiedzieć ... po co nie są :-)
To pytanie składa się z dwóch elementów. Po pierwsze, dlaczego potrzebujemy dziennikarzy? Co mogą dla nas zrobić i jak powinni pracować, żeby dać tego więcej? Po drugie, za czym opowiadają się dziennikarze i o co gotowi są walczyć jako troszczący się o dobro publiczne profesjonaliści?
Standardowa odpowiedź na te pytania jest wszystkim znana. Dziennikarze przekazują nam aktualne informacje na ważne tematy. Bawią nas i opowiadają o zmieniającym się świecie opisując sugestywne historie. Bronią naszych interesów przed możnymi tego świata zadając im ostre pytania i domagając się w naszym imieniu jasnych odpowiedzi. Ujawniają niecne knowania. Pokazują kto nadużywa naszego zaufania. Pamiętają, żeby przedstawiać wszystkie istotne punkty widzenia.
Prawo do informacji
Za czym opowiadają się dziennikarze? Za prawem opinii publicznej do informacji oraz prawem do otwartego i czystego działania w publicznym interesie. Stoją za prawem do swobodnego przepływu informacji i idei oraz prawem do pełnej prawdy, dokładności, równowagi i uczciwej gry w przekazywaniu informacji. Dziennikarze są neutralni - nie jadą na wojnę, żeby walczyć, ale by ją opisać.
Takie właśnie postrzeganie profesji dziennikarskiej pozwoliło stworzyć instytucję mocną, dochodową i oddaną służbie publicznej. Tak rozumiana misja dobrze też służyła mediom. Ale skoro konkurencyjne media przechodzą trudne chwile i odczuwają problemy, które mogą zagrozić ich przyszłości, warto zapytać czy ta misja jest do utrzymania?
W XX wieku dziennikarze poprawili swój profesjonalizm. Uniezależnili się od swoich politycznych patronów i przekształcili w ich ideowych adwersarzy. Nauczyli się wykorzystywać radio, telewizję i Internet jako platformy umożliwiające szybsze dotarcie do większych grup odbiorców oraz przejęli nowe role.
Na przykład, do czasu powstania telewizji nie było prezenterów. Teraz prezenter jest naszym przewodnikiem w czasie wojny, wyborów i innych ważnych i dramatycznych wydarzeń. Takie właśnie dziennikarstwo tworzy współczesność, bo jeśli dziennikarze tracą kontakt z teraźniejszością przestają pełnić swoją główną funkcję - mówienia o świecie współczesnym.
W jakim kierunku zmierza dziś dziennikarstwo? I co powinni robić dziennikarze, żeby zachować ważną funkcję obrońców społecznych interesów? Czy na przykład, dziennikarze nie będą ulegać manipulacjom partii politycznych w kampaniach wyborczych? Czy wystarczy im odwagi, aby opisywać wpadki najbardziej wpływowych przedsiębiorców? Czy starczy samozaparcia, aby nie tylko opisywać świat, ale także go zmieniać? Zmieniać na lepsze?
Wydaje się, że prasa powinna ściślej łączyć politykę z tym, co aktualnie robi rząd i domagać się otwartej debaty nad tym co trapi ludzi. Trudno sobie wyobrazić prasę, która nie stoi po stronie swoich czytelników. A może warto wyjść poza *dyżurną* retorykę i spojrzeć na to trochę inaczej?
Dziennikarze i media
Załóżmy, że można oddzielić media (jako organizacje komercyjne) od dziennikarzy (profesja w tarapatach). Czy można coś zrobić, żeby ocalić resztki godności dziennikarzy w *super_hiper_komercyjnym* otoczeniu biznesowym?
Dziennikarze są być może tylko obserwatorami, ale rzadko kiedy *super_hiper_obiektywnymi* obserwatorami. Dziennikarze nie są inżynierami społecznymi, ale każdy z nich ma swój wkład w kształtowanie demokratycznego społeczeństwa. Demokrację i kontrakt społeczny z nią związany łączy cienka nić zaufania. Końcówki tych nici są w rękach dziennikarzy.
Dziennikarze nie są tylko gapiami przyglądającymi się jak złodziej kradnie torebkę bezbronnej kobiecie. Jeśli wykonują swoją pracę zgodnie z oczekiwaniami opinii publicznej, ludzie myślą, że wszystkie ważne dla nich sprawy (dobre i złe) wychodzą na światło dzienne i dzięki temu stają się przedmiotem ogólnej debaty.
Subiektywna historia (świat tak jak go postrzegamy) i obiektywna historia (to, co się naprawdę dzieje) stają się bardziej zrozumiałe, jeśli informacje są dobrze przekazane. Sama wiadomość nie stworzy dobrze poinformowanego społeczeństwa, atmosfery zaufania ani bardziej zrozumiałego świata. Jeśli ludzie wiedzą co się dzieje w polityce, ale nie ufają politykom, jest mało prawdopodobne, że informacje ze świata polityki potraktują poważnie. Skoro bohaterowie są postrzegani jako kłamcy, oszuści i egoiści, po zawracać sobie nimi głowę? Może lepiej umieścić informacje o nich w programach rozrywkowych Kuby Wojewódzkiego?
Nawet w najzdrowszym społeczeństwie darzącym polityków szacunkiem (jest takie?) potrzebny jest spory bufor bezpieczeństwa oddzielający dziennikarstwo od satyry. Ale czy można mówić o poważnym (zaangażowanym?) dziennikarstwie tam gdzie rządzi cynizm, zamieszanie i nuda, a polityka widziana jest jak karuzela głupców świetnie bawiących się w swoim gronie?
Dziennikarze pomagają zmieniać świat, ponieważ są (i czują się) partnerem społecznego kontraktu. Dziennikarze nie mogą być kibicami wydarzeń i ograniczać się do ich ośmieszania. To za mało, żeby ich praca miała sens. Jeśli dziennikarze ograniczą się tylko do krytyki, ludzie pomyślą, że nie warto się w nic angażować. Korupcja nie może być tylko ekscytującym tematem podnoszącym nakład. Musi być problemem do rozwiązania. Tylko dzięki dobrze pracującym dziennikarzom polityka może mieć sens. Tylko podwójne pojmowanie roli dziennikarze jako tego, kto naprawia świat i o nim opowiada pozwoli dziennikarzom odzyskać utraconą twarz.
Dziennikarskie priorytety
Dziennikarze dokumentują największe okropności i okrucieństwa dzisiejszych czasów. Są na polach bitew i w więzieniach dyktatorów. To oni *denerwują* możnych tego świata, ludzi z pieniędzmi, władzą i armatami. Czasem płacą za to najwyższą cenę. Jakże śmieszni w porównaniu z nimi są wydawcy programów informacyjnych, których największą fobią jest paniczny strach przed spadkiem wskaźników oglądalności.
Antagonizowanie rządzących i decydentów nigdy nie stanowiło zagrożenia dla wolnego społeczeństwa, w którym dziennikarz miał silną pozycję. Dziennikarze mieli groźniejszych wrogów: spadek przychodów z reklam, dywersyfikacja i *wertykalna integracja* medialnych imperiów, *rozgaworzony i rozbrykany* styl komunikacji, który zamazuje różnice pomiędzy informacją, a rozrywką.
Czytelnicy dzielą się na coraz mniejsze grupy zainteresowań. Organizacje medialne dywersyfikują swoje oferty. Dziennikarze debatują o swoich obowiązkach wobec czytelników. Wielu z nich odczuwa brak sensu swojej pracy. Wpadają w panikę, kiedy nawet poważne gazety tracą poczucie równowagi w przekazywaniu informacji i komentarzy. Dziennikarze są częściowo odpowiedzialni za nasze poczucie zagubienia i niepewności.
Wydaje się, że dziennikarze od śmierci i tortur bardziej boją się strywializowania ich branży. Dzisiaj mogą pisać i informować o wszystkim co ich zdaniem jest ważne. Ale jeśli to, co piszą nie odpowiada gustom i oczekiwaniom czytelników dziennikarze gotowi są zmienić swoje priorytety. Przypomina się maksyma Groucha Marxa, "Oto moje priorytety, ale jeśli ich nie akceptujesz, to mogę je ... zmienić."
Społeczna misja
Dziennikarze nie mogą być tylko rozczarowanymi obserwatorami rozpadającego się świata, ale przede wszystkim aktywnymi obrońcami demokracji i wolności słowa. Pamiętam, kiedy oglądałem z kolegami dziennikarzami telewizyjną debatę dwóch kandydatów na urząd prezydenta. Wymiana poglądów była sztuczna i drętwa. Czas płynął i zaczynaliśmy się denerwować. Co z tym zrobić? Taki temat, a nic ciekawego się nie dzieje. Nagle jeden z kolegów krzyknął w stronę ekranu, "Więcej czadu! Oblej go wodą!"
Może warto odświeżyć wizerunek dziennikarza i przywrócić mu jego dawny i zasłużony splendor. Może warto uratować kilku młodych dziennikarzy zanim wciągnie ich medialny cyrk i wpadną w macki *inforozrywki* (infotainment).
Przez ponad 10 lat pracy z dumą mówiłem o sobie dziennikarz. A media? Media cuchną. Ale media mogą brzydko pachnieć i nadal cieszyć się społecznym poparciem. Dziennikarze nie mają tego komfortu.
|