Często spotykam się z pytaniem, które firmy prowadzące szkolenia medialne są dla mnie najgroźniejszymi konkurentami. Moja odpowiedź od lat jest taka sama – najgroźniejsi są trenerzy medialni, którzy udzielają fatalnych porad.
Dlaczego? Bo psują rynek i reputację prawdziwych trenerów medialnych. Klienci, którzy raz skorzystali z ich usług, zrażają się do wszystkich ludzi z tej branży.
Na witrynach dwóch firm prowadzących m.in. szkolenia medialne czytam:
1. "Któż lepiej potrafi szkolić z komunikacji medialnej, niż znani i popularni dziennikarze?"
Jakość i skuteczność szkoleń medialnych nie ma nic wspólnego z popularnością trenerów. Doda też jest popularna. Znani dziennikarze lepiej sprawdzają się jako konferansjerzy na imprezach firmowych.
2. "W Polsce dominują bowiem szkolenia medialne prowadzone przez dziennikarzy. Tymczasem dziennikarze to profesjonaliści w zadawaniu pytań a istotą szkolenia medialnego jest nauka sztuki udzielania odpowiedzi."
Dziennikarze to profesjonaliści w zdobywaniu informacji za pomocą pytań. Jaka korzyść z pytania bez odpowiedzi?
Istotą szkolenia medialnego nie jest nauka sztuki udzielania odpowiedzi. Na kursie gotowania nie uczą tylko lepienia pierogów.
Istotą szkolenia medialnego jest nauka komunikacji z klientami za pośrednictwem mediów, w tym mediów społecznościowych.
Najlepsze szkolenia medialne prowadzą dziennikarze z kilkuletnim doświadczeniem w PR stosujący nowoczesne techniki kształcenia dorosłych.
Konkurencja z klasą
Nigdy nie traktowałem wybitnej firmy szkoleniowej jako niebezpiecznej konkurencji. Wręcz przeciwnie – lubię rywalizować z najlepszymi, bo wszyscy na tym korzystają: klienci i trenerzy.
Przez ponad 10 lat poznałem (osobiście, telefonicznie lub przez lekturę ich materiałów dostępnych online) kilku naprawdę dobrych trenerów medialnych – darzę ich dużym szacunkiem za to, co robią dla klientów i naszego rynku medialnych usług szkoleniowych. Gdybym przegrał przetarg na rzecz jednego z nich, nie czułbym się sfrustrowany. Są znakomitymi ekspertami i pracy starczy dla nas wszystkich.
Dlaczego o tym mówię? Przeczytałem niedawno na blogu agencji public relations oferującej m.in. "profesjonalne" szkolenia medialne artykuł z poradami jak udzielać wywiadów. Dwie z czterech porad były wyjątkowo nietrafne.
Powiem Ci o co pytasz...
Nie podam nazwy agencji, bo nie jest moją intencją publiczna krytyka kogokolwiek – ośmieszanie tym bardziej. Chcę tylko ostrzec potencjalnych klientów szukających szkoleń medialnych przed takimi absurdalnymi "poradami".
Przeczytałem na blogu tej firmy, żeby przed odpowiedzią na nieprzyjemne pytanie dziennikarza sparafrazować je głośno swoimi słowami: "Wydaje mi się, że chce się pan dowiedzieć czy..." i przejść do odpowiedzi na bardziej wygodne pytanie.
Naprawdę?!?
Rozmówca równie dobrze może wyrazić to inaczej: "Wygląda na to, drogi dziennikarzu, że jesteś za tępy, żeby zrozumieć swoje pytanie, więc zaraz wytłumaczę o co pytasz." To nie jest dobry pomysł na subtelne przejście do kluczowego komunikatu. Reporter od razu wyczuje unik i zapyta jeszcze raz o to samo – tym razem mocniej.
Rzecznik prasowy powinien kontrolować przebieg wywiadu – to oczywiste. Ale atakowanie treści pytania (z wyjątkiem wyjątkowo wrednych pytań) rzadko przynosi pozytywne wyniki, szczególnie kiedy robi się to tak nieudolnie.
Nie rozumiem...
W tym samym artykule przeczytałem, żeby zamiast "bez komentarza" powiedzieć: "To nie jest temat, o którym mogę teraz rozmawiać ze względu na ograniczenia prawne. Mam nadzieję, że pan to rozumie."
Doprawdy?!?
Każdy dobry reporter w takiej sytuacji automatycznie odpowiada, że nie rozumie i prosi o szczegóły. "Nie rozumiem. Każda osoba w takiej sytuacji chciałaby powiedzieć coś na swoje usprawiedliwienie. Nie rozumiem dlaczego pan rezygnuje z tej możliwości."
Dlaczego miałbyś pytać reportera czy "rozumie" rezygnację z obrony? Dziennikarz nie jest psychoterapeutą i nie musisz prosić go o zgodę na to, co chcesz powiedzieć.
Nie chowaj się za parawanem prawa – podaj więcej faktów dlaczego nie możesz ujawnić pewnych szczegółów i dodaj, że nie możesz doczekać się dnia kiedy cała prawda wyjdzie na jaw.
Konkluzja
To nie są zabawy semantyczne – od drobnych różnic w doborze słów zależy w jakim świetle przedstawi Cię reporter i ujrzy opinia publiczna.
Przed decyzją o wyborze firmy prowadzącej szkolenia medialne dokładnie rozeznaj rynek. Przeczytaj jej materiały marketingowe, zapoznaj się z firmowym blogiem (jeśli takiego nie ma, nie zawracaj sobie nią głowy) i artykułami na branżowych portalach. Sprawdź rekomendacje.
Kiedy cokolwiek wzbudzi Twoje wątpliwości, pytaj i uciekaj do innej firmy, jeśli szybko nie otrzymasz jasnej odpowiedzi.
|