Prawda to esencja public relations – prawda dobrze opowiedziana.
Wychowałem się w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Oglądałem jeden kanał w czarno-białej telewizji. Słuchałem jednej stacji radiowej – Wolną Europę skutecznie zagłuszał nadajnik w Gliwicach. Czytałem jedną lokalną gazetę. Nie było kablówki ani telewizji satelitarnej. Nie miałem komputera (nikt nie miał) – nie wspominając o Internecie. Mój standard prawdy opierał się na tym co powiedział w sobotnim "Monitorze" Karol Małcużyński, napisał lokalny dziennik i podało regionalne radio.
Pamiętam ludzi o radykalnych poglądach: socjalistów, komunistów, utopistów, prawicowych opozycjonistów i dwóch anarchistów. Każda z tych grup miała swoje metody komunikacji: ulotki, plakaty, broszury, otwarte zebrania, spotkania w prywatnych domach. Anarchiści używali też megafonu. Tzw. wiodąca siła narodu miała dodatkowo wszystkie media.
Jedną z pierwszych życiowych umiejętności było nauczenie się odróżniania prawdy od kłamstwa. "To kłamstwo" było nie tylko stwierdzeniem faktu – było też oskarżeniem. Kłamcom nie podawało się ręki – byli pogardzani i karani. Wyroki były surowe, bo ocena kłamstwa była jednoznaczna.
Prawda absolutna?
Prawda absolutna nie czeka za każdym rogiem. Jeżeli coś upuszczę, to zwykle spadnie – z wyjątkiem przestrzeni kosmicznej lub błyskawicznie opadającego samolotu. Koszula ma kolor groszkowy czy pistacjowy? Dzieci pochodzą od mężczyzny i kobiety – lub z probówki. Dwa plus dwa jest cztery – z wyjątkiem pewnych reakcji chemicznych kiedy równa się osiem lub nawet osiemset.
Internalizujemy standard prawdy, bo to ułatwia życie. Nie możemy codziennie wszystkiego kwestionować, bo nie bylibyśmy w stanie reagować na zmiany i podejmować najprostszych decyzji. Dlatego pewne rzeczy przyjmujemy za pewniki (czasem na słowo, czasem z lenistwa, czasem z przekory) i na nich budujemy fundamenty prywatnej filozofii, własny kod moralny, osobisty przewodnik po wszechświecie.
Wszystko to robimy nieświadomie – proces internalizowania prawdy następuje poza naszą świadomością. Fundamenty standardu prawdy opierają się na przekonaniach naszych rodziców, opiniach rówieśników, szkolnej edukacji i tym co jako "prawdę" serwują nam media.
Dzisiaj trudniej odnaleźć prawdę
Kiedy dojrzewałem trudno było znaleźć w prasie wzajemnie wykluczające się informacje i komentarze. Krajowe dzienniki, telewizja i radio mówiły mniej więcej to samo. Opisywały i tłumaczyły wydarzenia w sposób "słuszny i właściwy". Mogliśmy się nie zgodzić z mediami "głównego nurtu", ale wiedzieliśmy, że będziemy w mniejszości. Żeby to zmienić musieliśmy przekonać więcej ludzi do naszych racji. Nie tylko przyjmowaliśmy naszą wersję prawdy, ale jednocześnie sprzeciwialiśmy się oficjalnej wykładni prawdy. Negowaliśmy standard i wiedzieliśmy, że bez konkretnego działania nie ma co marzyć o zmianie tego propagandowego wzorca.
Dzisiaj mamy setki nadawców satelitarnych i kablowych. Wiele programów informacyjnych przedstawia własne interpretacje tego, co dzieje się na świecie. Ale to tylko początek, bo w Internecie wciąż przybywa witryn WWW, które opisują wydarzenia na swój sposób i przedstawiają swoje wersje prawdy.
Wybór własnej wersji prawdy nie jest tak prosty jak kiedyś. Nie ma (ja nie znam) jednego punktu odniesienia służącego jak wzorzec z Sèvres do oceny co jest prawdą a co kłamstwem. Nie ma jednej osoby, z którą możemy WSZYSCY zgadzać się lub spierać. Teraz jest Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski, Waldemar Pawlak, Marek Belka, Leszek Balcerowicz, Tenzin Gjaco, XIV Dalajlama, Władimir Putin i Barack Obama.
Każda z wymienionych osób prezentuje opinii publicznej swoją wersję prawdy. Zdrowy rozsądek podpowiada wysłuchanie wszystkich ważnych, mądrych i dobrze poinformowanych ludzi, poznanie ich motywacji i interesów, samodzielną analizę zebranych faktów i obiektywną ocenę komu należy zaufać. Ale kto ma tyle czasu na logiczne i krytyczne myślenie?
Nieliczni analizują wszystkie fakty. To trudne zajęcie, bo zazwyczaj mamy kontakt nie z czystymi faktami z pierwszej ręki, ale z ich interpretacją – selekcja też jest interpretacją. Czasami znajdziemy w Internecie stronę WWW lub obejrzymy program telewizyjny, który systematyzuje wiedzę na ważny i aktualny temat – na przykład, globalne ocieplenie klimatu, reforma systemu emerytalnego w Europie, zapłodnienie in vitro – ale większość z nas nie ma wystarczającej fachowej wiedzy, żeby ocenić wiarygodność przekazanych faktów – opieramy się więc na ogólnym wrażeniu. Nawet coś co powinno być łatwe w wyjaśnieniu – na przykład, czy ustawa o zapłodnieniu in vitro pomaga ludziom czy szkodzi – pokazuje jak słowa i nieufność części opinii publicznej może przeszkadzać w jednoznacznym (i zgodnym) odczytaniu zapisów projektów ustaw.
Prywatna prawda
"Prawda" jest zabawnym pojęciem. Zachowujemy się jakby istniała prawda absolutna – jedyna, niepodważalna, bezdyskusyjna – ale nasza ludzka natura korci, żeby na szczycie tej absolutnej prawdy zbudować prywatną filozofię.
Prawda jest pojęciem relatywnym – i wcale nie czuję się z tym dobrze. To, co jest prawdziwe dla mnie nie musi być prawdziwe dla Ciebie (dziękuję, że jeszcze mnie czytasz) – nasze reakcje i zachowania mogą różnić się z powodu odmiennych interpretacji prawdy. Na przykład, nie masz pewności, że głosowaliśmy w wyborach prezydenckich na tego samego kandydata, prawda?
Kiedy dorastałem łatwiej było ustalić definicję prawdy. Imperium zła to było imperium zła. Ale także wtedy były jakieś rozbieżności. Sowiecka wersja prawdy różniła się od amerykańskiej. Castro i Gorbaczow nie zawsze przyjaźnie poklepywali się po plecach. Jednak, w poszczególnych krajach widać było więcej zgody niż teraz. Ta spójność opinii wynikała – moim zdaniem – przede wszystkim z rozdzielenia mediów głównego nurtu (masowych?) i nadawców niszowych.
Media masowe tracą na wpływie – w tym roku ten trend się utrzyma. Miliony stron w Internecie i setki nadawców satelitarnych i kablowych powoli, acz systematycznie odbierają im widzów, słuchaczy i czytelników. Dzięki satelitom i Internetowi każdy nadawca może być niszowy i masowy. Przypadek Wikileaks pokazał, że nigdy nie mieliśmy dostępu do tylu różnych źródeł i poglądów.
Taka sytuacja stawia nas przed ogromnym wyzwaniem – każdy musi ustalić swój standard prawdy. Nigdy w historii nie doświadczyliśmy czegoś podobnego. Nigdy w historii odbiorca informacji nie był bombardowany propagandowymi komunikatami z tak wielu różnych źródeł.
Moja wersja prawdy jest taka, że nie jesteśmy przygotowani do stawienia czoła temu wyzwaniu.
Prawda to esencja PR – prawda dobrze opowiedziana.
Jaka jest Twoja wersja prawdy? Napisz o tym w komentarzu.
|