Bogusław Feliszek, 2009-02-09
"Historia w biegu"

Historia w biegu

Ile razy słyszałeś w ważnych programach informacyjnych, "Jak się dowiedzieliśmy z anonimowego źródła...", "Nie możemy tego jeszcze potwierdzić w 100 procentach, ale..." lub "Nieznany nam bliżej instytut badawczy ostrzega, że..."?

Jeśli anonimowy, niepotwierdzony lub nieznany, to dlaczego o tym mówią?

Wypadek, zbrodnia, tragedia... Redaktorzy wydań dają pierwszeństwo krwawym tematom "prosto z ulicy".

Młodzi stażem reporterzy wiedzą, że dramatyczne relacje z miejsca tragedii otwierają drogę do kariery. Strach wychodzić z domu. Można odnieść wrażenie, że najbezpieczniej jest na kanapie przed telewizorem :-)

Dziennikarstwo ewoluuje w mediową mieszankę tradycyjnych gazet, nadawców elektronicznych i mediów internetowych. Motorem tych zmian są głębokie zmiany ekonomiczne i technologiczne. Pojawienie się Internetu, błyskawiczna transmisja satelitarna, rosnąca konkurencja pomiędzy nadawcami.

Chciałoby się krzyknąć, "Ostrożnie! Pogoń za nowością i sensacją nie może wygrać ze zdrowym rozsądkiem i poczuciem przyzwoitości!" Wszystko nabiera nowej jakości. Nowa jakość w dziennikarskiej etyce? Też.

Kultura sporu

Żyjemy w kulturze, która ceni debatę i polaryzuje każdy spór wokół dwóch skrajnych biegunów (na przykład, walka płci, konflikt pokoleń, prawica-lewica). Tak rozumiana kultura sporu zakłada, że najlepszą metodą dochodzenia do prawdy i rozwiązywania problemów jest wykazanie wszystkich argumentów za i przeciw.

Najlepszą metodą opracowania informacji jest dopuszczenie do głosu rzeczników przedstawiających skrajne opinie na omawiany temat. Najlepszym sposobem zaistnienia w mediach jest zaatakowanie kogoś. Najlepszym sposobem pokazania, że naprawdę myślisz jest negacja, kontestacja i krytyka.

Kultura sporu narzuca konfrontacyjny styl myślenia. Stąd apetyt na konflikt, spór i polaryzację stanowisk. Niestety, samo starcie opinii, idei i przekonań nie musi służyć dochodzeniu do prawdy, porozumienia czy kompromisu. W rzeczywistości raczej pogłębia podziały i zaognia konflikty.

Na przykład, media w swym ambitnym dążeniu do prezentowania informacji i poszukiwania prawdy przechodzą same siebie w przedstawianiu ostro spolaryzowanych i emocjonalnie rozbieżnych opinii, często pomijając bardziej istotne sprawy. Innymi słowy, tam gdzie jest spór, tam są media; gdzie jest zgoda mediów nie ma. Nieustanne szukanie drugiego dna czy pokazania drugiej "strony medalu" czasem prowadzi do wykreowania absurdalnych tematów (na przykład, zaprzeczenie holocaustu).

Zalew prowokacyjnych informacji zamiast zwiększać sprzedaż wywołuje negatywny efekt uboczny w postaci rosnącego cynizmu i spadku zaufania. Obniża też jakość publicznej debaty.

Spór ważniejszy od relacji

Kultura relacjonowania wydarzeń premiująca samodzielne zbieranie i weryfikowanie informacji przegrywa z "kulturą sporu" opisaną przez Deborah Tannen w książce "The Argument Culture: Stopping America's War of Words".

Problem w tym, że nie wszystkie problemy mają argumenty za i przeciw o tym samym ciężarze gatunkowym. Błędem jest wtedy szukanie "drugiego spojrzenia" wyłącznie w imię równowagi i udowodnienia bezstronności. Czasem sprawy są bardziej skomplikowane i trzeba drążyć głębiej i szerzej.

Kulturę sporu wykreowała po części sama rewolucja informacyjna. Wielu nadawców informacji (na przykład, TVN24) więcej czasu antenowego poświęca komentowaniu cudzych informacji niż zbieraniu własnych. Stacje nadające 24 godziny na dobę zawsze muszą mieć "coś pod ręką", aby wypełnić wolny czas antenowy. Ekonomia produkcji informacji w takich stacjach wymaga, aby produkt był jak najtańszy.

Komentarz, debata, dyskusja, wywiad, spekulacja, kontrowersja kosztują dużo mniej niż zebranie grupy reporterów, producentów i wydawców do zrelacjonowania tego, co dzieje się na drugim końcu globu.

Proliferacja mediów informacyjnych

Pierwsza pojawiła się telewizja kablowa. Wkrótce potem satelitarna. Następnie elektroniczne wydania tradycyjnych gazet zagęściły medialny rynek. Dziś dodatkowo miliony blogerów i niezliczone witryny WWW na równi z tradycyjnymi wydawcami, choć nie na równych prawach, konkurują o względy czytelników. Trudno przewidzieć czy jest jakaś granica krytyczna, po przekroczeniu której wszyscy nadawcy - mimo konkurencji - będą trudni do... rozpoznania :-)

Podstawowe etyczne wyzwania nowej "organizacji" mediów są trojakiego rodzaju:

1. większa konkurencja zmienia jakość informacji,

2. opinia publiczna oczekuje większej przejrzystości,

3. ochrona własności intelektualnej - w starym rozumieniu - już nie wystarcza.

Dziennikarze i redaktorzy czują coraz większą presję ze strony swoich szefów, aby zdobywać wszystkie istotne informacje i docierać do pierwotnych źródeł przed konkurencją. TVN24 i TVP INFO są kadrowo, technicznie i organizacyjnie przygotowane do przekazywania najnowszych doniesień na żywo. Pojawia się jednak niebezpieczeństwo, że szybkość wygra z dokładnością i w pogoni za nowością dziennikarze poświęcą obowiązek dokładnego sprawdzania faktów z co najmniej dwóch niezależnych źródeł dla pasji i ambicji bycia pierwszym na pasku na dole ekranu telewizora.

Większa konkurencyjność zmobilizowała szanujące się redakcje do większej przejrzystości. Dziennikarze, którzy chcą być kojarzeni z rzetelnością, odpowiedzialnością i wiarygodnością dają odbiorcom dostęp do części swoich źródeł. Wyniki sondaży opatrywane są informacją o marginesie błędu, hipotezy są uzupełniane objaśniającymi odsyłaczami w Internecie, a każdy przypadek chronienia tożsamości źródła jest dokładnie uzasadniany.

Niektórzy dziennikarze na fali większej przejrzystości ujawniają tajniki swojego warsztatu. Inni skłaniają się raczej ku "dziennikarstwu plotkarskiemu", które mniej zainteresowane jest tym, żeby informacje są prawdziwe, więcej tym, żeby były dyskutowane i komentowane. Na wielu blogach i w niezależnych newsletterach można przeczytać quasi informacje nie mające nic wspólnego z prawdą. Prezentowane opinie raz pojawiają się, raz znikają albo wracają w zmienionej formie, bez żadnego wyjaśnienia lub odwołania się do wiarygodnego źródła.

Fakt, że informacja jest łatwo dostępna i następnie przesyłana w Internecie wywołał jeszcze jeden trend. Pierwotny autor informacji szybko przestaje mieć na nią wyłączność. Formalnie i prawnie autor nadal jest właścicielem i dysponentem tego, co napisał. W praktyce efekty jego pracy są błyskawicznie wykorzystywane przez innych. Stąd nowe podejście do ochrony własności intelektualnej w Internecie.

Jeżeli na przykład zgodzimy się, że celem blogerów jest rozpowszechnianie pomysłów, opinii i idei, to trudno ex cathedra zabraniać im wykorzystywania tego, co znajdą w wirtualnej sieci. Kiedy piszę ten artykuł w Internecie nie mam zamiaru kontrolować efektów moich opinii ani udawać kogoś mądrzejszego. Piszę, bo pragnę przedstawić swój głos w globalnej debacie.

7 CECH NOWYCH MEDIÓW

1. Gorsza jakość pracy dziennikarzy

Całodzienny cykl informacyjny i zawrotne tempo pracy zmuszają dziennikarzy do powtarzania niesprawdzonych spekulacji zamiast w pierwszej kolejności wyłuskania prawdy. Dopiero z biegiem dnia informacje są uzupełniane i korygowane.

Dziennikarze rzucają na przynętę kuszące hipotezy i czekają na reakcje zainteresowanych stron. Jeśli jest ich za dużo, mają kłopot z wybraniem tych najbardziej istotnych. W efekcie - na ironię - końcowa informacja wcale nie zyskuje na wartości, a same media stają się bardziej podatne na manipulację.

2. Przewaga źródeł nad dziennikarzami

Przeniesienie akcentu z weryfikacji faktów na spekulacje połączone jest także ze zmianą relacji pomiędzy źródłem informacji, a dziennikarzem. Osoby będące źródłem atrakcyjnej informacji coraz śmielej dyktują warunki jej wykorzystania i zagwarantowania sobie anonimowości.

Znany aktor promujący najnowszy film, skruszony seryjny morderca czy wewnętrzny informator z dostępem do tajnych dokumentów. Wszyscy handlują informacjami i negocjują najbardziej korzystne warunki współpracy. I zwykle dostają to, czego żądają.

3. Koniec cenzorów

Proliferacja nadawców zmniejsza rolę każdego z nich jako cenzora informacji przekazywanych opinii publicznej. W prasie i mediach elektronicznych nie ma już jednego standardu opisującego to, co nadaje się do publikacji.

Z jednej strony, dziennikarstwo jest bogatsze, bardziej demokratyczne, bardziej twórcze i dzięki możliwości dokładniejszego określenia i zawężenia grupy docelowej może bardziej zbliżyć się do swego odbiorcy. Z drugiej strony, utrata pozycji rynkowej, zmniejszenie przychodów i poczucie zagubienia prowadzą do osłabienia etycznych standardów.

Informacje biegną tak szybko, że nadawcy część czasu poświęcają na zebranie informacji dla swoich odbiorców, część na przetrawienie tego, co jako pierwsza napisała, powiedziała lub pokazała konkurencja.

4. Zmiany wśród odbiorców

Ci, którzy kiedyś zasiadali o 19:30, aby obejrzeć Dziennik Telewizyjny mają dziś do wyboru jeszcze co najmniej dwa konkurencyjne programy: Fakty z TVN i Wydarzenia w Polsacie.

Dostęp do najnowszych informacji jest stały. Internet, telefony komórkowe, tablice z aktywnymi matrycami na ulicach. Użytkownicy nowych mediów są niecierpliwi, chimeryczni i wybredni. Chcą informacji krótkich, ciekawych i tylko takich, które są dla nich ważne.

W efekcie coraz więcej nadawców pracuje dla coraz mniejszych grup odbiorców. Pojawia się więc ryzyko, że dziennikarze nie będą troszczyć się o przedstawienie pełnego "obrazu dnia" obejmującego wszystkie obszary życia, ale skupią się tylko na wybranych tematach najciekawszych dla swoich odbiorców.

Istnieje też zagrożenie, że opinia publiczna podzielona na mniejsze "kółka zainteresowań" nie będzie prowadziła za pośrednictwem mediów wspólnej debaty na najważniejsze wspólne tematy, gdyż te problemy nie będą pojawiać się w mediach. Zamiast tego opinia publiczna dzieli się na mniejsze "grupy interesu".

5. Konwergencja mediów

Fragmentaryzacja grup odbiorców informacji może skłonić poważnych nadawców do ponownego połączenia odbiorców w większe grupy przez dostarczanie informacji na różnych platformach. Dziennikarze są zachęcani do szkolenia się w relacjonowaniu dla różnych mediów.

Radiowcy robią zdjęcia. Reporterzy telewizyjni pojawiają się w Internecie. Dziennikarze prasowi pracują w radiu. Spółka Agora S.A. ma gazetę, sieć stacji radiowych, portal internetowy, gdzie można też obejrzeć programy video.

Technologicznie jest to nieskomplikowane, a finansowo bardzo zachęcające. Ten sam produkt sprzedawany przez tych samych ludzi w różnych miejscach :-)

6. "Przebojowa mentalność"

Postępujący podział odbiorców mediów na mniejsze grupy wywołują tęsknotę za tematami, które znowu choć na chwilę zainteresują wszystkich. Takie samo zjawisko występuje kiedy do kin trafia przebój filmowy lub nowa piosenka grana jest nonstop przez największe stacje radiowe. Zwykle dotyczy to gwiazd rozrywki, elektryzującego skandalu, druzgocącej porażki lub niespodziewanego sukcesu.

Kogo opluje Palikot? Czy Doda jest w ciąży? Media lubią takie tematy, bo dużo taniej i łatwiej jest nimi wypełnić czas antenowy niż przygotować pełny i zróżnicowany przegląd aktualnych informacji.

7. Wartości biznesowe

Ponieważ newsroomy stały się wydziałami dużych korporacji medialnych, pojawiło się zagrożenie, że imperatywy ekonomiczne i wyniki finansowe zmuszą dziennikarzy do naginania standardów etycznych. Bezpłatne artykuły promocyjne jako "wartość dodana" do reklam. Sponsoring medialny w zamian za wykupienie reklam.

Wartości biznesowe, takie jak spełnianie oczekiwań inwestorów i reklamodawców, czasem wystawiają na ciężką próbę dziennikarską uczciwość. W przypadku prywatnych nadawców może wystąpić konflikt interesu kiedy dziennikarz zdobędzie istotną informację, której upublicznienie może zaszkodzić interesom jego rodzimej firmy.

POZYTYWNE I NEGATYWNE EFEKTY

Głębokie i dalekosiężne zmiany mają zwykle pozytywne i negatywne efekty. To samo dotyczy zmian w dziennikarstwie.

Pozytywne efekty zmian:

1. Interaktywność. Większa możliwość samodzielnego wyszukiwania przez odbiorców ciekawych faktów i komentowania ich na bieżąco na witrynach WWW.

2. Większy dostęp online do różnego rodzaju mediów i treści.

3. Ograniczona możliwość selekcji przez media najważniejszych tematów i manipulowania opinią publiczną przez wybór tego "czym dziś żyje świat".

4. Ciekawsze relacje dzięki wykorzystaniu technologii multimedialnych.

5. Konwergencja mediów może sprzyjać bardziej wszechstronnemu i rzetelnemu opisywaniu problemów.

Negatywne efekty zmian:

1. Rozwój "dziennikarstwa plotkarskiego" rozumianego jako przedstawianie nieuzasadnionych opinii i niepotwierdzonych informacji szkodzi dziennikarskiej wiarygodności.

2. Brak powściągliwości i samokrytyki wśród niektórych autorów artykułów internetowych.

3. Presja na obniżenie standardów etycznych i pogoń za sensacją.

4. Skargi na naruszanie przez "wszędobylskie" media prawa do prywatności.

5. Pomniejszenie roli dziennikarza skoro w dobie Internetu każdy może być "autorem".

6. Zawieszenie w próżni etycznych standardów dotyczących wiarygodności i oceny tego, co jest informacją.

7. Brak standardów ujmujących specyfikę nowych mediów.

Historia w biegu... przez plotki

Organizacje medialne w coraz większym stopniu będą musiały walczyć o swoją pozycję na rynku informacyjnym nie przez szybkie i dokładne przekazywanie faktów, nie przez ich głębokie i wszechstronne analizy, nie przez celne i przenikliwe komentarze. Cykl zdobywania, opracowywania i przekazywania informacji wytworzy pod koniec dnia produkt będący mieszanką faktów i plotek, wydarzeń i pseudowydarzeń, form i stylów, czystej informacji i lekkiej rozrywki.

Informacyjne hity na wyłączność będą miały coraz krótsze życie. Zamiast tego organizacje medialne będą musiały budować swoją markę i pozycję poprzez wartości i standardy obowiązujące w tym cyklu. Kiedy i w jakim zakresie korzystają z anonimowych źródeł? Czy powtórzą za innymi nadawcami oskarżenia mimo, że sami nie są w stanie sprawdzić ich zasadności? Kiedy można publikować dane dotyczące życia prywatnego?

To czy tradycyjne wartości dziennikarskie, takie jak obowiązek weryfikacji informacji, zasada równowagi w prezentowaniu opinii, skupienie się na rzeczach istotnych przetrwają zależy tylko i wyłącznie od opinii publicznej. Nadawcy szanujący najwyższe standardy takie jak dokładność i proporcjonalność stawiają poprzeczkę wyżej od tych, którzy wiedzą tylko co to autocenzura.

W świecie oferującym coraz więcej wyborów i gdzie świadomość, że nie ma informacji zbyt płytkiej jest coraz bardziej powszechna, największą wartośćią jaką można dać odbiorcy to informacja, która jest dokładna, wiarygodna i pożyteczna.