Bogusław Feliszek, 2015-06-29
"Konsumenci nie zmieniają się na żądanie agencji PR"

Konsumenci nie zmieniają się na żądanie agencji PR

W świecie public relations można obecnie spotkać dwie grupy praktyków PR.

Przedstawiciele pierwszej grupy uważają, że w PR nic się nie zmienia. To właśnie oni sądzą, że ludzie do końca świata będą jedli okropne hamburgery i w telewizji w sezonie wakacyjnym będą tylko powtórki. Kiedy mają problem w komunikacji z konsumentami ogłaszają konkurs, w którym można wygrać milion hamburgerów prosto od krowy lub zaproszenie na obiad z prezesem TVP. Problemu to nie rozwiązuje, ale przez chwilę jest miło i syto.

W drugiej grupie dominuje przeświadczenie (graniczące z paranoją), że wszystko wokół nas się szybko zmienia. To właśnie oni wykupują nałogowo w księgarniach wszystkie książki, które ogłaszają czegoś koniec lub początek, na przykład "Koniec tradycyjnej komunikacji kryzysowej" albo "Nowe sposoby manipulacji mediami".

Obydwie grupy są w błędzie.

Dwie zmiany

Życie się zmienia i my zmieniamy się także. Niektóre zmiany są błyskawiczne. Zapytaj na przykład kogoś komu zepsuł się komputer albo zabrakło benzyny na autostradzie. Niektóre zmiany są prawie niezauważalne. Na przykład przybieranie na wadze. Albo utrata pewności siebie.

Ale nie każda zmiana kończy się obcięciem głowy. Nie każda przynosi nowy kurs franka szwajcarskiego. Nie każda zmienia WIBOR.

Amator PR albo ignoruje zmiany albo je gloryfikuje. Zmiany to nic nowego po słońcem – były w średniowieczu i podczas rewolucji francuskiej. Najnowsze widzieliśmy w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej. Myślę, że to nie ostatnie zmiany.

Najwięcej ludzi, którzy w kółko mówią o zmianach można spotkać w mediach społecznościowych, na konferencjach PR i w księgarniach przy półkach z bestsellerami.

Dla nich najważniejsze jest to, co właśnie widzą. Mają absolutną pewność, że to w czym uczestniczą jest punktem przełomowym w ich życiu (#punktzwrotny), a to, co się wydarzyło wcześniej (na przykład wczoraj) nie ma większego znaczenia. Dla nich liczy się tylko teraz. Nie, nie będę teraz używał brzydkich wyrazów.

Tradycja i zmiana

Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem wszystkich histerycznych artykułów, prezentacji, wystąpień na konferencjach, filozoficznych debat i książek anonsujących "nowy początek", "nowe otwarcie" lub "nowe wyzwania".

Ja widzę coś innego. Ludzie nadal wolą kupować w tradycyjnych sklepach niż w Internecie. Wolą płacić gotówką lub kartą niż telefonem komórkowym. Wolą oglądać filmy w telewizji a nie w komputerze. Wolą spacerować w prawdziwym parku niż w wirtualnym.

Czy świat wokół nas się zmienia? Oczywiście, że tak. Czy ja się zmieniam? Jeszcze jak!

Ale bez przesady. Jako praktycy PR nie możemy przeceniać apetytu konsumentów na zmiany swoich przyzwyczajeń i nie doceniać ich przywiązania do tradycyjnych i sprawdzonych wzorców myślenia i zachowania.

Konsumenci nie zmienią się kiedy my będziemy tego chcieli, ale kiedy sami będą mieli na to ochotę. I to się szybko nie zmieni.

Jakie jest Twoje zdanie? Napisz o tym w komentarzu.