Bogusław Feliszek, 2010-06-11 |
"Dlaczego nie jestem na portalu Nasza-klasa.pl" |
Od czasu od czasu znajomi przysyłają e-maile z pytaniem czy jestem na Naszej-klasie. "Nie. Jestem aktywny na mojej witrynie WWW, blogu, Facebooku i kilku innych serwisach, ale nie na Naszej-klasie." Niektórzy odpisują ze zdziwieniem: "Zaraz, zaraz! Na pewno nie jesteś na Naszej-klasie?" lub trochę nastroszeni: "Dlaczego lekceważysz Naszą-klasę? Tłumacz się!" Portal Nasza-klasa.pl ruszył pod koniec 2006 roku. Dziś ma ponad 13 milionów aktywnych użytkowników. Idea była piękna, prosta i czytelna: przyjaciele – przyjaciołom. Chodziło o pomoc w odszukiwaniu kontaktów ze szkolnej ławki. Wiadomo – świat był wtedy piękniejszy, życie łatwiejsze, koleżanki szczuplejsze, koledzy bardziej wysportowani... Kto nie chciałby powrócić do tych chwil i znajomości? :-) Znajomi z podstawówki, szkoły średniej i studiów w jednym miejscu. Jak tłumaczą "ojcowie założyciele": "Nasza-klasa.pl stała się miejscem integracji 'ludzi z klasą' na każdym szczeblu edukacji." I bardzo dobrze. Dlaczego więc nie jestem na Naszej-klasie? Prawda jest taka, że wszystko co oferuje Nasza-klasa mogę zrealizować na innych portalach społecznościowych. Facebook to znakomity serwis towarzyski (nie być na tym portalu, to jakby nie odwiedzić największego deptaku i pozbawić się przyjemności wymiany najnowszych plotek), GoldenLine oferuje bogaty zestaw dyskusyjnych list tematycznych, Profeo ułatwia kontakty zawodowe pomiędzy specjalistami. Twitter pozwala dzielić się informacjami i opiniami prawie "na żywo" ("Stoję w kosmicznej kolejce do kasy w supermarkecie i świetnie się bawię :-)") A ludzie, którzy chcą mnie znaleźć mogą po prostu wpisać do wyszukiwarki Google "Bogusław Feliszek". Jak się spotkać Ludzie, którzy chcą się ze mną spotkać i porozmawiać mają stały kontakt na tym blogu oraz na Facebooku, GoldenLine, Profeo i Twitterze. Regularni czytelnicy tego bloga mogą sami ocenić praktyczną wartość mojej wiedzy, doświadczenia i porad public relations. Jeżeli chcesz dołączyć do tej grupy, wystarczy, że podasz swój e-mail w okienku po prawej stronie tego bloga. Jeśli pragniesz dowiedzieć się kto mnie zna, zerknij na listę kontaktów na Facebooku i Twitterze. Prenumeratorzy Pressence Newsletter, wiedzą, że nie udostępniam listy subskrybentów; powiem tylko, że obecnie jest na niej ponad 650 osób. Oczywiście Nasza-klasa nie jest jedynym serwisem społecznościowym, na którym nie ma odcisków moich palców. Nie pociąga mnie idea "Second Life". Przed dwoma laty próbowałem wczuć się w ten wirtualny świat awatarów, ale bez większego entuzjazmu. Nie mam konta na MySpace, bo szybko odkryłem, że to serwis dla muzyków i innych artystów, a ja wprawdzie uwielbiam śpiewać, ale nie umiem :-) Ponad rok temu wypisałem się z grupy Internetpr.pl, bo informatycy tego serwisu nie potrafili uporać się z usuwaniem przez system treści moich komentarzy. Z powodów technicznych zrezygnowałem też z Twitt.pl. Oto kluczowy fragment odpowiedzi na moją reklamację: "Po otrzymaniu zgłoszenia przetestowaliśmy problem, ale nie występuje on na żadnej testowanej przeglądarce, ani też nie jest sygnalizowany przez innych użytkowników naszego serwisu." Typowa rozmowa z informatykami: Twój problem jest wyjątkowy i nie potrafimy Ci pomóc :-( Nie można być na wszystkich prywatkach W Internecie roi się od portali i serwisów społecznościowych, na których raczej nie zagoszczę: Bebo (wspólna inicjatywa Bebo.com i Gazety.pl), Friends, Fotka, Grono czy na przykład Widzę-Cię. Nie można być na wszystkich prywatkach w mieście, więc po co nawet próbować? Niemożliwe jest śledzenie każdej wymiany zdań. Wyobraź sobie ogromne przyjęcie z udziałem kilkuset ludzi. Wszyscy rozmawiają w małych grupach. Jedne grupki są głośne, inne skupione. Jedne koncentrują się wokół dominującej osoby, inne mają luźniejszą strukturę. Niektórzy rozglądają się jakby szukali nowego kontaktu (bardziej ciekawego rozmówcy?). Inni flirtują przez całą noc zmieniając rozmówcę co kilkanaście minut. Jeszcze inni uważają, że jesteś niegrzeczny, bo nie śmiejesz się z ich dowcipów. Spokojnie. Mała strata. Na przyjęciach najbardziej cenię sobie to, że uczestniczę we wspaniałej imprezie i mogę porozmawiać z kilkoma ciekawymi osobami. Nie mam czasu na konwersację ze wszystkimi, więc cieszę się tym co mam :-) Miliony konwersacji i kilka naprawdę ważnych Dokładnie w tej chwili toczą się miliony konwersacji, o których nie mamy pojęcia. Pocieszę Cię, że nie wie o nich też Barack Obama, Władimir Putin i Osama bin Laden. Być może monitoruje je CIA i CBA. Na bieżąco ze wszystkim jest chyba tylko Mosad i TVN24 :-) Ale czy naprawdę chodzi o to, żeby być wszędzie i wiedzieć wszystko? Lekarze nazwaliby to być może cyfrową odmianą ADHD. Może wystarczy być tylko tam gdzie rozmawiają nasi przyjaciele i klienci – tylko tyle i aż tyle. |